Tercjarz nr 12/2021

Tercjarz nr 12/2021

10 grudnia 2021 Wyłączono przez Jerzy

 

 

Od słowa do czynu –
dary ofiarne materialne
i duchowe

 

 

Uczestnictwo w Eucharystii i słuchanie (czytanie) Słowa Bożego pomagają nam stawać się uczniami Chrystusa poprzez kształtowanie w sobie pobożności eucharystycznej. Słowem, które najlepiej oddaje treść dzisiejszego rozważania, jest słowo „ofiara”. Pragniemy rozważyć i na nowo przemyśleć ofiarę Chrystusa – ofiarę krzyża, po to, by potem przez pryzmat tej ofiary Chrystusa spojrzeć na nasze życie. Podejmując ten temat, musimy zrobić jedno ważne założenie: ofiara złożona przez Chrystusa na Kalwarii jest dopełnieniem całego życia Pana Jezusa – życia, które od samego początku miało ofiarniczy charakter. Życie Chrystusa „od Wcielenia w łonie Maryi Dziewicy aż do ostatniego tchnienia na Krzyżu (…) jest nieustannym całopaleniem, wytrwałym podporządkowaniem się planom Ojca. Szczytem, zwieńczeniem i zarazem jakby podsumowaniem tego życia jest ofiara Chrystusa na Kalwarii” (Kongregacja Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, Wskazania na Rok Eucharystii, nr 24). „Pójście na Mszę Świętą oznacza udanie się na Kalwarię”.
„Eucharystia jest sakramentem Ofiary paschalnej” (tamże, nr 24). Rozważając mękę Pańską, uczestnicząc we Mszy Świętej nie możemy zapomnieć o tym ofiarniczym charakterze całego życia Chrystusa.

Jedną z postaw Pana Jezusa, która wyraźnie pokazuje, że całe Jego życie jest ofiarą składaną Bogu Ojcu, jest ciągła gotowość pełnienia Jego woli. Przykładem może być modlitwa w Ogrodzie Oliwnym, kiedy Pan Jezus prosi Ojca o oddalenie kielicha Jego wyroków, ale zarazem poddaje się bezgranicznie rozporządzeniu Jego woli. Tuż przed oddaniem swego ducha w ręce Ojca, Jezus woła: wykonało się!, jakby chciał zwrócić uwagę, że poprzez swoją śmierć doprowadza do końca to „dzieło”, które zlecił Mu Ojciec.

Każda Msza Święta jest uobecnieniem ofiary Chrystusa – tej złożonej na krzyżu, ale też ofiary całego Jego życia. Przypomina nam o tym ostatni sobór w soborowej konstytucji: „Zbawiciel nasz podczas Ostatniej Wieczerzy, tej nocy, kiedy został wydany, ustanowił Eucharystyczną Ofiarę Ciała i Krwi swojej, aby w niej na całe wieki (…) utrwalić Ofiarę Krzyża”.

Ten ofiarniczy charakter Eucharystii nie dotyczy tylko osoby Chrystusa. W każdej Mszy Świętej Ofiara Chrystusa łączy się z ofiarą Kościoła, czyli z ofiarą wszystkich zgromadzonych wiernych. Przypominają o tym słowa modlitwy wypowiadanej przez kapłana: „módlcie się, aby moją i waszą ofiarę przyjął Bóg, Ojciec Wszechmogący”. Przypomina o tym również Katechizm Kościoła: ofiara Chrystusa wraz z ofiarą Kościoła jest jedną Ofiarą (por. KKK 1367). Tak jak liturgiczny obrzęd Eucharystii jest zakorzeniony w ofierze złożonej przez Pana Jezusa, tak nasze uczestnictwo we Mszy Świętej powinno łączyć się z darem składanym z naszego życia. Uczestnicząc w Eucharystii, która jest pamiątką ofiary Chrystusa, uczymy się wraz z Nim składać ofiarę naszego życia. Można powiedzieć, że Eucharystia jest szkołą duchowości ofiary. Uczymy się składania daru z siebie, bezinteresownego oddania Panu Bogu wszystkiego, co składa się na nasze codzienne życie. Msza Święta to ofiara naszego życia. Wszystkie nasze „uczynki, modlitwy i apostolskie przedsięwzięcia, życie małżeńskie i rodzinne, codzienna praca, wypoczynek ducha i ciała, jeśli odbywają się w Duchu, a nawet utrapienia życia, jeśli są cierpliwie znoszone, stają się duchowymi darami, miłymi Bogu przez Jezusa Chrystusa. Ofiary te są składane Ojcu podczas celebrowania Eucharystii wraz z Ofiarą Ciała Pańskiego” (por. KK 34). Duchowość ofiary to duchowość uczniów Chrystusa.

Tak wiele możemy złożyć Panu Bogu w ofierze podczas każdej Mszy Świętej. Msza Święta to ofiara Chrystusa, ale także nasza msza, nasza ofiara.

Tej eucharystycznej postawy ofiarniczej uczymy się do Maryi, Matki Bolesnej, która podczas męki i śmierci Syna godzi się na Jego Ofiarę i w duchu miłości z Nim się jednoczy (por. KK 58). Tej postawy uczą nas też święci. Święta Teresa Benedykta od Krzyża, znana jako Edyta Stein, mówiła: „Śmierć z Chrystusem na krzyżu, aby wespół z Nim zmartwychwstać, urzeczywistnia się dla każdego wiernego w ofierze Mszy Świętej, która jest odnowieniem (uobecnieniem) ofiary krzyżowej. Kto ją składa, kto w niej uczestniczy z żywą wiarą -dla niego i w nim dzieje się to samo, co działo się na Golgocie”.

Św. Jan Paweł II, który podczas swojego życia wielokrotnie dawał piękne świadectwo cierpienia i gotowości do składania ofiary z siebie, powiedział kiedyś, że „sprawować Eucharystię, spożywać Ciało i pić Krew, znaczy przyjąć logikę krzyża i służby, dawać świadectwo własnej gotowości poświęcania się dla innych, tak jak On”.

Zanim pójdziemy na Mszę Świętą, zanim wejdziemy na Kalwarię, pomyślmy, czy jesteśmy gotowi, by wraz z Chrystusem złożyć Bogu w ofierze całe nasze życie? Czy Jego ofiara jest również naszą ofiarą?

Czy Bóg potrzebuje naszej ofiary?

„Proszę was, bracia (…), abyście dali swoje ciała na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej” (Rz 12,1)

Niepopularne, zużyte słowa…

Pomyślmy na wstępie, co się stało w naszej ojczystej mowie ze słowami, które przed chwilą usłyszeliśmy z ust św. Pawła: ofiara, służba… Kto dziś chciałby wydać swoje ciało na ofiarę? Pozwolić, aby nas ktoś zabił, spalił? Kiedy w towarzystwie mówią o Kowalskim: „ofiara”; albo „ofiara losu”-wytykają go jako człowieka niezaradnego, życiowego nieudacznika, pogardzanego przez ludzi sukcesu, którym wszystko się „udaje”.

Może jeszcze potrafimy „dać na ofiarę” -to znaczy rzucić w kościele na tacę -czasem z lekceważeniem dla zbierającego -dziesięć groszy albo złotówkę? Niech kupi za to bułkę niedożywionemu w szkole dziecku… A może on te pieniądze bierze dla siebie? A w ogóle to gorszące, żeby w kościele słychać było dźwięk monet… Ale „dać na ofiarę swoje ciało”, czyli swoją osobę? Nie, to nierealne, nieżyciowe i przestarzałe…

Kto dziś chętnie mówi o służbie Bogu czy ludziom? To niepopularne słowo kojarzy się ze zniewoleniem w zakonnej wspólnocie, z zależnością od ludzi, którzy zechcą nas „nająć do roboty”, z pogwałceniem godności naszej osoby… Kto dziś chciałby być służącym, służącą? No, może pomocą domową, asystentką czy sekretarką? Tak! Może wstąpić do „służb specjalnych” -to ostatecznie by się opłacało… Czy ta gorąca zachęta apostoła: „dajcie swoje ciała na ofiarą żywą, świętą, Bogu przyjemną” nie jest z góry skazana na wzruszenie ramionami i na sprzeciw? Czy nas, ludzi XXI wieku, którzy uważamy się za wierzących, porusza jeszcze język, jakim od wieków mówi Bóg do człowieka i jakim pragnie nas dziś wyrwać z otępienia i miernoty, zdolnej tylko do brania, aby się jak najwięcej w życiu „nachapać”?

Bo człowiek niezdolny do daru z siebie, czyli do ofiary i służby, staje się duchowym karłem, który zatrzymał się w rozwoju! Bo całe piękno i bogactwo chrześcijaństwa nie polega na tym, aby egoistycznie brać, ale na tym, aby dawać to, co mam i czym jestem. Wszak powiedział kiedyś Pan Jezus, choć nie zapisali tych słów Ewangeliści: „ Więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu” (Dz 20,35).

O co więc usilnie – przez miłosierdzie Boże -prosi nas św. Paweł? Oto pytanie, na które dzisiaj chcemy wspólnie znaleźć odpowiedź.

Ofiara – szczytowy wyraz ludzkiej religijności

Kiedy apostoł wzywa adresatów swego listu do wydawania swego ciała na ofiarę, ma zapewne na myśli religię Starego Testamentu z jej mnóstwem ofiar składanych Bogu ze zwierząt i płodów ziemi. Nie dziwimy się temu. Przecież Paweł -to dawny Szaweł -Żyd z krwi i kości, wychowany w posłuszeństwie przepisom Mojżeszowego Prawa; to gorący niegdyś i zawzięty obrońca tradycji swoich przodków. Wiedział Szaweł-Paweł -faryzeusz z Tarsu o kapłanach żydowskich, którzy na dziedzińcu świątyni jerozolimskiej zabijali woły, cielęta, baranki i kozły; wylewali u stóp ołtarza ich krew, spalali w ogniu tłuste części, aby potem należną im porcję ofiarnego mięsa zachować dla siebie i swoich rodzin. Znane były Szawłowi ofiary składane Bogu z pierwocin, czyli z pierwszych snopków jęczmienia i pszenicy, albo z owoców -na znak, że Bóg Stwórca jest dawcą całego plonu i ma do niego prawo.

W taki oto sposób Jahwe pragnął wychować swój lud wybrany, aby nauczył się wierności Przymierzu, aby składając te krwawe, materialne ofiary, potrafił zgiąć przed Panem swój twardy kark i oddać Mu swoje „nie obrzezane serce”… Ilekroć lud tego nie rozumiał, Bóg przez usta proroków wypowiadał stanowczy sprzeciw wobec „czczych ofiar”. Posłuchajmy: „Co mi po mnóstwie waszych ofiar? -mówi Pan. Syt jestem całopalenia kozłów i łoju tłustych cielców. Krew wołów i baranów, kozłów mi obrzydła (…) Przestańcie składania czczych ofiar! (…) Ręce wasze są pełne krwi. Obmyjcie się, czyści bądźcie! Usuńcie zło uczynków waszych sprzed moich oczu! Przestańcie czynić zło! Zaprawiajcie się w dobrem!” (Iz 1,11.13.15-17). „Kiedy składacie mi całopalenia i wasze ofiary, nie znoszę tego, a na ofiary biesiadne z tucznych wołów nie chcę patrzeć (…) Niech sprawiedliwość wystąpi jak woda z brzegów i prawość jak potok nie wysychający wyleje!” (Am 5,22.24).

Bóg skarży się na swój lud, który lekceważy Jego prawo, a równocześnie usiłuje sobie zjednać Jego łaskawość wonią egzotycznych kadzideł i krwią zwierząt zabijanych na ofiarę: „Nie zważali (…) na moje słowa, a moim prawem wzgardzili.

Na co sprowadzacie Mi kadzidło ze Saby albo wyborny korzeń trzcinowy z dalekiej ziemi? Nie podobają Mi się wasze całopalenia, a wasze krwawe ofiary nie są Mi przyjemne” (Jr 6,9-20).

Bóg nie potrzebuje od człowieka żadnych materialnych ofiar, bo jest Panem świata. Jeżeli można mówić o jakimś darze godnym Boga, może nim być tylko miłość, jaką człowiek odpowiada na uprzedzającą miłość swego Stwórcy; może to być tylko posłuszeństwo i uległość Jego świętej woli. Oto dlaczego Bóg oświadcza przez usta proroka Ozeasza: „Miłości pragnę, nie krwawej ofiary, poznania Boga bardziej niż całopaleń ” (Oz 6,6; por. Mt 12,7). Ale tej miłości i posłuszeństwa człowieka Bóg pragnie nie dlatego, żeby się nim jakoś ubogacić, by otrzymać od człowieka coś, czego by Bogu brakowało. Przecież całe wewnętrzne życie i szczęście Boga jest samą miłością. Kiedy Bóg mówi: „Miłości pragnę”, znaczy to, że pragnie jej dla dobra człowieka. Bo tylko przez miłość ku Bogu i posłuszeństwo Jego prawu staje się człowiek w pełni człowiekiem.

Przeczuwał to już starotestamentalny mędrzec Syrach, kiedy posłuszeństwo woli Bożej ukrytej w Prawie i akty czynnej miłości bliźniego stawiał na równi z krwawymi ofiarami: „Kto zachowuje Prawo, mnoży ofiary, a kto zważa na przykazania, składa ofiary dziękczynne. Kto świadczy dobrodziejstwa, przynosi ofiary z najczystszej mąki, a kto daje jałmużnę, składa ofiarę uwielbienia. Oddalenie się od zła jest upodobaniem Pana, a oddalenie się od niesprawiedliwości jest jak ofiara przebłagalna…” (Syr 35,1-3).

To są znane już mędrcowi Pańskiemu „ofiary duchowe”, milsze Bogu niż ofiary rytualne. Z rąk człowieka sprawiedliwego, posłusznego objawionemu słowu, Bóg przyjmie także dar materialny jako szczery znak duchowego oddania, jako „przyjemny zapach”. Bo dar materialny nie kłamie, znajduje potwierdzenie w darze serca: „ Ofiara męża sprawiedliwego jest przyjemna, a pamięć o niej nie pójdzie w zapomnienie. Chwal Boga hojnym darem i nie zmniejszaj ofiary z pierwocin rąk twoich! (…) Dawaj Najwyższemu tak, jak On ci daje, hojny dar według swej możności! Ponieważ Pan jest tym, kto odpłaca, i siedemkroć razy więcej odda tobie” (Syr 35,6.7. 9-10).

Największy dar Boga dla ludzi – Jego Syn, który za nas
składa w ofierze swoje życie

Kiedy nadeszła pełnia czasu, gdy Pan Bóg poprzez pedagogię Starego Prawa („stało [ono] dla nas wychowawcą [pedagogiem], który miał prowadzić ku Chrystusowi” (Ga 3,24), przygotował już ludzkość na przyjęcie swego ostatecznego Słowa (por. Hbr 1,1-2), posłał jej najcenniejszy dar: własnego Syna: „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał” (J 3,ł6a). Mało tego! Nie tylko Go posłał, aby nikt nie zginął, lecz przez wiarę w Niego miał życie wieczne (por. J 3,16b), ale Go też wydał, aby w Nim poprzez Jego dar z samego siebie przezwyciężyć grzech nieposłuszeństwa i buntu ludzi wobec planu Ojca. Apostoł Paweł upatruje w tym najbardziej przekonujący dowód miłości Boga ku człowiekowi: „Bóg (…) nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał” (Rz 8,32; por. Rdz 22,6) niemal identyczne słowa wyrzekł Bóg do Abrahama po geście jego gotowości złożenia w ofierze jego syna Izaaka).

Syn Boży w samym momencie przyjścia na świat wyznaje swoje bezgraniczne posłuszeństwo woli Ojca, który po to dał swojemu Synowi ludzkie ciało, aby On jako doskonały człowiek mógł pokazać ludziom -swoim braciom i siostrom, jaki winien być człowiek stworzony na Boży obraz i podobieństwo (por. Rdz 1,26-27). Syn Boży wkracza na świat z hasłem na ustach: „Oto idę, abym spełniał wolę Twoją” (Hbr 10,7). Odtąd niepotrzebne już są ofiary, materialne dary i całopalenia i ofiary za grzech, choć lud wybrany składał je Bogu na podstawie Prawa. Nie są potrzebne, bo niemożliwe jest, „ aby krew cielców i kozłów usuwała grzechy” (Hbr 10,4). Bo krew zwierząt nie potrafiła oczyścić sumień, bo tylko dar Bożej łaski może przemienić serce człowieka, aby mógł służyć żywemu Bogu. Bóg sam się o to zatroszczył, dając swojego Syna. „Na mocy [Jego] woli uświęceni jesteśmy przez ofiarę ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze” (Hbr 10,10).

Nie można zrozumieć gorącej zachęty św. Pawła: „dajcie swoje ciała na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną” (por. Rz 12,1 n.) -bez odczytania jej w blasku Ewangelii. Jezus po raz pierwszy zapowiada uczniom swoją Śmierć i Zmartwychwstanie. Będzie cierpiał, zostanie zabity, ale powstanie z martwych. Porywczy i krewki Piotr nic z tego nie pojmuje i nie dopuszcza takiej myśli. Zasługuje na gorzki wyrzut Mistrza, bo myśląc „nie na sposób Boży, lecz na ludzki” (Mt 16,23), staje się faktycznie przeciwnikiem (szatanem) i zawadą na drodze, jaką ma iść Jezus, aby spełnić Boży zamysł. Mało tego, ktokolwiek mieni się Jego uczniem, musi być gotów kroczyć tą samą drogą: brać swój codzienny krzyż (por. Łk 9,23), tracić życie z powodu Jezusa, aby życie znaleźć i ocalić. Św. Piotr w tamtej chwili nie rozumiał tego paradoksu Ofiary swego Mistrza i wymagań postawionych Jego uczniom po wszystkie czasy. Czy my ten paradoks rozumiemy? My -chrześcijanie, którzy wypaczyliśmy pojęcie „ofiary”, „daru”, „służby”; którzy tych słów wstydliwie unikamy, bo brzmią po staroświecku, nie postępowo, nie europejsko!

Jezus Chrystus wychowuje nas przez Eucharystię!

Kto szczerze i głęboko wierzy w Boga i w Jego Syna, nie dopuszcza myśli, by mógł zlekceważyć i zaniedbać niedzielną czy świąteczną Mszę św. Ojciec Święty Jan Paweł II w książce Dar i Tajemnica (Kraków 1996), napisanej z okazji pięćdziesiątej rocznicy swoich święceń kapłańskich, składa takie wyznanie: „Sprawowanie Eucharystii jest największą i najświętszą czynnością każdego prezbitera. A dla mnie, od pierwszych lat kapłaństwa, sprawowanie Eucharystii stało się nie tylko najświętszym obowiązkiem, ale przede wszystkim najgłębszą potrzebą duszy” (s. 83).

Jakby na marginesie tych słów Jana Pawła II trzeba dodać, że sprawowanie Eucharystii we wspólnocie wiernych jest najświętszą powinnością kapłana wynikającą z jego miłości do wiernych. Musi go przejmować ta sama troska, jaka rozpalała serce Apostoła narodów, aby chrześcijanie otaczający ołtarz sami stawali się z dnia na dzień darem dla Boga i dla braci, aby ich codzienna praca, życie małżeńskie i rodzinne, ich cierpienie i radość, przemieniały się w miłą Bogu woń. A stanie się tak, gdy będziemy gotowi oddawać Stwórcy własne serce, gdy wzorem naszego postępowania będzie Jezus, który przeszedł przez tę ziemię, czyniąc dobrze (por. Dz 10,38). Stanie się tak, kiedy z miłości będziemy przemierzać drogę do kościoła; gdy będziemy wchodzić do wnętrza Bożego domu, aby z uwagą i oddaniem słuchać słów łaski utrwalonych na kartach Pisma Świętego oraz głoszonych przez lektora i kapłana; gdy z miłością do ubogich i potrzebujących złożymy „wdowi grosz” -cząstkę całotygodniowego trudu; gdy z miłością przyjmiemy Ciało Chrystusa, które nas stopniowo przemienia w Niego samego, pozwala służyć bliźnim i być „dobrym jak chleb” (św. Brat Albert Chmielowski). Wtedy będziemy dawać swoje ciało, czyli całą swoją osobę na „ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną”…

I z niedzieli na niedzielę, z dnia na dzień, będziemy coraz bardziej gotowi na przyjście Syna Człowieczego, który jak nas zapewnia, „odda każdemu według jego postępowania” (Mt 16,27).

Ofiara Franciszka

Św. Franciszek z Asyżu jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych świętych Kościoła katolickiego. Nawet ludzie, którzy nie są chrześcijanami, znają go i szanują. Jednak miasto Asyż pamięta jeszcze Franciszka Benardone – bogatego, próżnego, rozrzutnego i grzesznego młodzieńca, który chciał jedynie bawić się w życiu, czy nawet bawić się życiem. Co takiego wydarzyło się w jego życiu, że ów młodzieniec został ostatecznie nazwany drugim Chrystusem? Franciszek Bernardone, który stał się św. Franciszkiem z Asyżu, jest i pozostanie zawsze tajemnicą, wyzwaniem, nadzieją i wyrzutem sumienia dla ludzi wszystkich czasów.

Franciszek całą duszą naśladował Chrystusa, cały Mu się ofiarował zarówno sercem, jak i ciałem. Cierpienia własne łączył z ofiarą Jezusa Chrystusa, która była dla niego źródłem ustawicznego bólu oraz przyczyną wewnętrznego umartwienia (ZbA 77). Ofiara człowieka wobec Boga jest próbą odpowiedzi na miłość Stworzyciela i Odkupiciela. Franciszek, poznawszy doskonałą miłość, która usuwa lęk (1J 4,18), pragnął ofiarować się Panu. Składanie ofiary z siebie formuje wspólnotę braci, dodaje nadziei. Franciszek ukazuje ofiarniczy charakter śmierci Chrystusa, która jest źródłem nowego życia, przyjaźni i miłości braterskiej.

Poverello przypominał braciom, że oddali się i ofiarowali swoje ciała Chrystusowi ze względu na Boga, a ofiarę z własnego życia złożyli z miłości do Chrystusa. Ta zaś wymaga, aby znosili, zarówno od nieprzyjaciół widzialnych, jak i niewidzialnych, udręczenie, prześladowanie i śmierć, bo Pan mówi: „Kto straciłby życie swoje dla Mnie, zachowa je (Łk 9,24)”.

Przyjmowana ofiara winna być spożytkowana także w duchu ofiary. Ofiarą jest to wszystko, co składa się na życie braci Franciszka, który mówiąc o życiu Chrystusa, zachęca swoich naśladowców do takiej samej postawy życiowej: „Nie zatrzymujcie więc niczego z siebie dla siebie, aby was całych przyjął Ten, który cały wam się oddaje” (LZ 29).

O. Marian Jarząbek OFM Conv

 


 

KALENDARZ LITURGICZNY

07.12 – Wspomnienie obowiązkowe św. Ambrożego, biskupa i doktora Kościoła
08.12 – UROCZYSTOŚĆ NIEPOKALANEGO POCZĘCIA NMP, Patronki i Królowej Zakonu Serafickiego, odpust parafialny
10.12 – Wspomnienie dowolne Najświętszej Maryi Panny Loretańskiej
13.12 – Wspomnienie obowiązkowe św. Łucji, dziewic i męczennicy
14.12 – Wspomnienie obowiązkowe św. Jana od Krzyża, kapłana i doktora Kościoła

OKRES NARODZENIA PAŃSKIEGO

25.12 – UROCZYSTOŚĆ NARODZENIA PAŃSKIEGO
26.12 – Święto Świętej Rodziny Jezusa Maryi i Józefa
27.12 – Święto św. Jana, Apostoła i Ewangelisty
28.12 – Święto Świętych Młodzianków, męczenników

 


Intencja modlitwy obowiązująca wspólnotę w 2021 roku:

O nowe powołania do FZŚ, błogosławieństwo Boże dla wspólnoty
miejscowej FZŚ oraz wspólnoty Krzyża Świętego Gdańsk-Chełm

W czwartki o godz. 17.30 nabożeństwo ku czci św. Franciszka, poprzedzone modlitwą Różańcową
W piątki o godz. 17.30 – modlitwa Różańcowa lub nabożeństwo, po wieczornej Mszy św. – Nieszpory

 

04.12- KAPITUŁA WYBORCZA – godz. 11.00 Msza św.
16.12 – Spotkanie rady miejscowej wspólnoty FZŚ po Mszy św. wieczornej, ok. 18.30
26.12 – Nie ma spotkania, spotkanie opłatkowe odbędzie się 02 stycznia 2022 roku w salce – godz.14.00,

 


Tercjarz – miesięcznik Franciszkańskego Zakonu Świeckich w Brodnicy.
Redakcja: s. Bożenna Chełkowska;
Materiały pomocnicze: Konferencje do formacji ciągłej na rok 2021
„ZGROMADZENI NA ŚWIĘTEJ WIECZERZY – znaki i symbole w Eucharystii” 
Opieka merytoryczna: O. Sylwester Brzeziński OFM. 
Adres: Klasztor Franciszkanów, ul. Sądowa 5a,
87 – 300 BRODNICA,
tel. (+48) 787  995 261
Adres strony: www.fzsbrodnica.franciszkanie.pl